Ani się obejrzałam, a tu minęły 3 tygodnie od Avangardy. AvaX upłynęła mi głównie w salkach Orient Expressu, z tej okazji garść wrażeń na ten temat i podziękowania.Oraz odrobinę na temat bezpieczeństwa na konwencie (spoiler: pozytywnie!).
Orient Express
Podziękowania dla ekipy Orientu, czyli: Wolana (koordynatora całości), P_aula, Shadowa, Kamila i Halszki. Byliście niezłomni! Musimy następnym razem znaleźć czas, żeby zagrać w swoim gronie choć jedną grę. Osobne podziękowania dla Wolana za porządnie poprowadzoną prelekcję na temat Orientu. Oraz szczególne propsy dla Aleksandry Menio, która koordynowała blok RPG i regularnie podsyłała nam kolejne osoby mające ochotę na inne erpegi.
Udało nam się poprowadzić moderować lub koordynować (w przypadku gier GM-full) 41 różnych gier (lista powyżej) z 99 na całej Avie. Na fotce tytuły – nadal Fiasco najczęściej grane (najprościej nauczyć ludzi i puścić ich samych), potem Psy w Winnicy oraz Tunnels & Trolls (Wolan ma dużo energii), z wielokrotnie granych też Ork w studni, Murderous Ghosts, Sundered Land – gry na krótki czas, do zagrania od razu.
Warto brać na Orient wszystkie gry z krótkim czasem rozgrywki i te na 2 osoby – tym razem wprowadzeniem do erpegów dla dziewczyny, która nigdy w nic erpegowego nie grała, były Krwiożercze Duchy (Murderous Ghosts) podparte Into the Odd (jej chłopak koniecznie chciał zagrać w coś tradycyjnego). Swoją drogą, bardzo lubię grać z osobami, które w erpegowaniu mają niewielkie doświadczenie (a takich trafia trochę do orientowych salek): nie mają jeszcze żadnych nawyków, respektują zasady gry – i mają zwykle świetne pomysły. W Duchach ta niby początkująca graczka opowiedziała mi, jak to jej duch wciąga moją postać do metalowej szafki, gdzie były spalone zwłoki poprzednich ofiar, i tam zostaje ugotowana żywcem (Awesome!).
Fajnie było też mieć okazję rozegrać gry z konkursu 200WordRPG: Kamilowe The Killing, moich Bandytów. Kiedy grają osoby niezwiązane z autor/k/ami, wychodzi sporo założeń, które dla obcych nie są oczywiste. Cenny feedback.
Polecam
Orient Express bez zagrania w coś nowego jest nieważny. Poniżej trzy tytuły, które miałam okazję poznać i na które warto moim zdaniem zwrócić uwagę.
- Ork in the Well (Ork w studni) Matthijsa Holtera – Ork siedzi w studni. Nie może wyjść. Ponad nim leci ptak, a ork siedzi w studni. Gra na 15 minut w czasie rzeczywistym. Po kolei opowiadamy o przeszłości, wnętrzu (co myśli lub czuje ork) lub zewnętrzu orka (co może widzieć/ słyszeć z wnętrza studni). Angażujące, można grać nieomal z marszu.
- Wolfspell Epidiaha Ravachola – gra o ludziach zamienionych w wilki, którzy chcą odzyskać swą dawną postać. Mechanika podaje zasady wilczego świata i jak to jest być między dwoma sposobami myślenia: wilczym i ludzkim, Kamil brawurowo wprowadzał te zasady w narracji: zimno do szpiku kości, desperackie wycie głodnych wilków, zabawa z obcym stadem, polowanie, zapach zachowanych na zimę warzyw, smród lisa.
- Love in the Time of Khvareneh Jasona Morningstara – romans rycerski niczym Tristan i Izolda. Romantyczne, erotyczne. Zdrada, intrygi – i miłość. Trucizna i miecz. Niewinność i okrucieństwo, pożądanie i zazdrość, mądrość i młodość. Czekam na pełne zasady, bo na razie graliśmy na wczesnej wersji bez sztywnych procedur. Istotnym elementem Love in… (podobnie jak w Archipelago czy Love in the Time of Seið)są frazy, dzięki którym inni gracze (oprócz tej/tego, który aktualnie opowiada) mają wpływ na narrację i jej kierunek. Trochę szkoda, że osoby, z którymi grałam, niechętnie sięgały po frazy typu „powiedz to inaczej”, „opowiedz o tym więcej” – może trzeba na ten element gry kłaść następnym razem mocniejszy nacisk, bo bez tych fraz nie ma porządnej komunikacji przy stole i fikcja staje się bardziej losowa (na co zresztą gracze i graczki zwrócili_ły uwagę).
Bezpieczeństwo
Tegoroczna Avangarda ucieszyła mnie tym, że w informatorze została zamieszczona informacja na temat bezpieczeństwa, a kontakty do patrolu medycznego były rozlepione na niemal każdych drzwiach. W pierwszej kwestii to spora poprawa od zeszłego roku, kiedy kwestie antyharasmentowe załatwiał w większości 25. punkt regulaminu.
Upały były przez cały czas, ale jednego dnia temperatura sięgnęła 38 stopni. W trakcie spaceru na obiad zaczęło mi się robić zimno i dostałam lekkich zawrotów głowy. Na szczęście Kamil się mną zaopiekował,mili wolontariusze podali kontakt do pierwszej pomocy i w ciągu 10-15 minut pojawił się miły człowiek (niestety nie pamiętam nazwiska) z Patrolu Medycznego. Niby nic – nie wolno im wydawać leków (tak, paracetamolu też nie), co najwyżej mogą ocenić, czy wzywać pomoc lekarską, nakleić plaster itd. Ale był 100 razy bardziej kompetentny ode mnie, zalecił odpoczynek, podał wodę, pogadał, zalecił oszczędzanie się. Prawdopodobnie ten sam koleś zresztą interweniował w zeszłym roku, gdy zemdlała nasza znajoma. Dzięki za pomoc!
Pochwała należy się też orgom od bezpieczeństwa. Na nasze piętro trafiła osoba z mieczem, najwyraźniej przeoczona przez gżdaczy, która tymże mieczem radośnie wymachiwała (regulamin w tej kwestii był stanowczy: nawet tzw. bezpieczna broń miała trafić do depozytu). Po krótkim telefonie szybko pojawił się ktoś z orgów i przejął miecz, zgłoszenie zostało przyjęte pozytywnie. I fajnie.
Najnowsze komentarze