Rok Bestii

“Czy na erpegach da się zarobić?” to pytanie, które regularnie powraca. Nic dziwnego, bo poza nielicznymi wyjątkami (na polskim poletku Menhir i Armie Apokalipsy, poza np. Hicks czy Baker) autorzy raczej nie chwalą się wynikami finansowymi, w zasadzie nie wiadomo też, jakie są nakłady i sprzedaż gier – ani u małych, ani u większych wydawców (dużych obecnie nie mamy). Moja odpowiedź na pytanie „i ile?” na końcu tekstu.

Od wydania Bestii minie niedługo rok, więc czas na podsumowania. Zawsze ciekawiło mnie, na czym w zasadzie takie wydawanie gry polega, ile to kosztuje, ile się na tym zarabia i kogo można wyrwać na “jestem designerem”. Poniżej trochę podsumowań, przemyśleń i takich tam.

Po pierwsze: wydanie

Bestia została wypuszczona przez DriveThru Cards (DT), jako POD czyli druk na żądanie. Niezorientowanym wyjaśniam jak to działa: jak wysyłam do DT plik gry przygotowany do druku (w tym przypadku jako zestaw kart). Kiedy ktoś (Ania, Ryan czy Michelle) zgłosi się do DT, że chce kupić tę grę w druku, dopiero wówczas DT wysyła plik do drukarni i po 2-5 dni wysyła zamawiającemu grę.

Jakie są plusy tego systemu? Całe mnóstwo!

  • Po pierwsze i najważniejsze: nie muszę wykładać pieniędzy z góry.
  • Po drugie: nie muszę przygotowywać nakładu z góry i cierpieć, jeśli bym przeszacowała lub niedoszacowała ilość.
  • Po trzecie: DT zajmuje się obsługą przesyłek, sklepu, zleceniami druku itd. 
  • Po czwarte: DT jest jednym z największych erpegowych sklepów, więc część klientów mimochodem dowiaduje się o grze.
  • Po piąte, ale istotne: druk kart na żądanie to usługa rzadka (w Polsce niedostępna), DT to w zasadzie jedyna opcja.

Jest kilka minusów:

  • Jako gra erotyczna Bestia jest traktowana jako “mature content” i domyślnie niewidoczna dla niezalogowanych użytkowników,
  • obsługa (czyli druk na zlecenie) wydłuża czas od zamówienia do otrzymania,
  • za to całe dobro trzeba DT odpalić działkę (nie skłamię jednak, jeśli powiem, że płacę z przyjemnością).

DriveThru za obsługę (sklep, druk itd.) życzy sobie 35% po odjęciu kosztów druku, 30% jeśli mają wyłączność na sprzedaż. Rozbierając te 15$ za karty na części: 2,64$ to koszty druku, 4,35$ idzie do DT, 8,01$ idzie do autorów.

Pierwotnie (do kwietnia) gra dostępna była wyłącznie w druku, później dodaliśmy wersję print&play. Prawdę mówiąc wersja cyfrowa pojawiła się przede wszystkim w związku z absurdalnymi kosztami wysyłek poza USA i było mi głupio odcinać się od reszty świata

W końcu lipca podpisaliśmy umowę na sprzedaż z Indie Press Revolution (IPR) – różnica względem DT jest spora. Główną korzyścią w tym przypadku jest to, że IPR sprzedaje na konwentach (tak, Bestia była na GenConie!) i do sklepów, także zagranicznych (a więc tam, gdzie DT nie dotrze). Ale z drugiej strony sprzedaż przez IPR jest wyraźnie mniejsza niż przez DT, no i nasz zysk ze sprzedaży do sklepów jest mało atrakcyjny. Sporym minusem jest też to, że pokrywamy koszty wysyłki do IPR.

W przypadku IPR kwota dla autorów zależy od rodzaju sprzedaży (od 70% w przypadku sprzedaży do bezpośredniej do 44% przy sprzedaży do sklepów).

bestia sprzedaż DT

Sprzedaż przez DriveThru. Za wykres dziękuję Sejiemu

W liczbach:

  • DT: łącznie 222, z czego: druk 129, pdf 58, druk+pdf 35
  • IPR: 49, z czego: druk: konwenty 23, sklepy 19, sprzedaż bezpośrednia 3, pdf: 4

Razem: 271

Oprócz tego kilka egzemplarzy poszło w ramach Epimas, czyli corocznej wyprzedaży gier w pdfach (niestety nie mam tu liczb), kilka egzemplarzy poszło na konkursy czy podziękowania.

Dużo? mało? Średnio wychodzi tak, jakby w ciągu roku co 32 godziny ktoś kupował grę. Albo w porównaniu: Circle of Hands zostało wsparte na Kickstarterze przez 278 osób, Questlandia przez 251.

Po drugie: licencjeLa_creatura_color_01

Nie będę kryć, zaskoczyło mnie zapytanie od Michelle Gelliego o licencję na rynek włoski. I ucieszyło: Narrativa znana jest z pięknych wydań i dobrej współpracy. No i dobre gry wydają.

Bardziej zdziwiło mnie podobne pytanie od Batro games, francuskiego wydawcy, który wypuszcza głównie co bardziej dziwaczne OSR-owe rzeczy.

Podpisywanie umowy jest stresujące: podczas ustalania warunków zdarzało się kilka fakapów (jak kopiuj-wklej). Warto mieć kogoś, kto się na takich rzeczach zna (tu zasyłam serdeczne podziękowania w stronę zaufanego prawnika!), jednak odczytywanie umowy w języku angielsko-prawniczym to trochę powyżej moich możliwości.la bete

Początkowo byłam w strachu, że jeśli zapytam, poproszę o zmianę jakiegoś zapisu czy coś, to się obrażą i nic z licencji nie będzie. Co za bzdura!  Skoro sami zgłosili się o licencję, to znaczy, im też zależy. Warto pytać, o wszystko: podczas umawiania się podejrzany zapis okazał się zwykłym kopiuj-wklej ze standardowej umowy, poznałam historie kryjące się za różnymi zapisami (i wówczas stały się dla mnie akceptowalne), no i uniknęłam przynajmniej jednej potencjalnie kosztownej wpadki.

Warto wiedzieć, że zyski z licencji to są grosze. Tutaj obowiązuje mnie tajemnica handlowa co do szczegółów umowy, ale z tego co wiem, to w branży erpegowej za licencję można liczyć na jakieś 5-10%  ceny okładkowej (a sprzedaż jest jak widać wyżej), zależnie od kraju, nakładu i zajebistości autora. Różne rzeczy da się wynegocjować w umowie, ale kasy raczej nie wydaje mi się (na pewno nie w tej niszy).

Po trzecie: kasa (wreszcie!)

Podsumujmy:

  • DT +1751$
  • IPR +340,70$ zysk – 218,40$ (druk), – 43,71$ (wysyłka) = +78,59$
  • Epimas +74,00$
  • +licencje ??

razem= 1903,59$, co daje jakieś 8000 zł

Teraz od tego odprowadzamy 18% podatku i zostaje 6 560 zł.

Dzieląc na 12 miesięcy wychodzi średnio 546 zł z groszami na miesiąc. Na dwie osoby.

Wracając do pytania z początku tekstu: czy da się zarobić na erpegach? Nam się udało, ale to zarobek na hobby. Na gry i zabawki, na wyjazd na konwent albo wakacje (albo remont w domu). Satysfakcja, okazjonalnie podparta mailem od graczki lub gracza.

Chcesz wiedzieć więcej?

W tym poście skupiłam się na liczbach i technikaliach. Planuję kolejny mniej techniczny dotyczący wrażeń z wydawania i czemu to nie musi być trudne. Jeśli interesuje cię coś z tego zakresu, jeśli chciałabyś/ chciałbyś, żeby rozwinęła coś, o czym powyżej tylko wspomniałam, to zapraszam: spróbuję odpowiedzieć i podzielę się swoimi doświadczeniami.

Komentarze: 1

Komentarze są wyłączone.

Megaszacun za podzielenie się tym! Bardzo to cenne a jakże rzadkie. Ciekawe jaki jest cykl życia tego typu produktu (co pewnie zależy też od tego, na ile będziecie jeszcze zmotywowany, by go promować), ale to się przekonamy dopiero w kolejnych latach.

Copyright © 2018. Powered by WordPress & .